To tylko fragment, mały wycinek zdjęcia: na ogromnej topoli rozsiadły się dwie armie ptaków – kwiczoły (z plamkami na piersiach) i jemiołuszki (z czubkami na głowach). W sumie na gałęziach dyndało kilkaset sztuk. Zrobił się rejwach. Z jednej strony słychać było popiskiwania, z drugiej – poskrzekiwania. Czy ptaki różnych gatunków pomagają sobie wzajemnie? Czy się lubią? Czy rozumieją wzajemnie swoją zwariowaną mowę? Otóż, jestem pewien, że te dwa zwroty na pewno: „Tit, tit, tit… Uwaga, drapieżnik!!!” i „Cit, cit, cit… Jedzenie na horyzoncie!!!”. W tym przypadku obu armiom przyświecał jeden wspólny cel: jarzębina przy drodze. Któryś z ptaków którejś z armii wypatrzył ją z góry. I kto wie… Może jak ptaków byłoby mniej, przeoczyłyby gratkę…? Przechodnie się rozeszli, samochody się rozjechały, armie rzuciły się na jarzębinę. Ogołociły ją z owoców wspólnie. Piotrek