Smok II

We wrześniu ubiegłego roku opisałem Państwu traszkę, którą przyłapałem na próbie ułożenia się do zimowego snu we framudze mojego okna. We wrześniu tego roku też się na nią natknąłem… Tym razem była
już w stanie totalnej hibernacji, a wykopałem ją niechcący podczas przesadzania roślin. Rok temu widziałem w niej zieloniastego smoka, bazyliszka, którego jad, odór, spojrzenie mrożą człowiekowi krew w żyłach, gdy ten położy się z brodą przy ziemi i patrzy na nią z pozycji żaby. Jednak teraz, gdy leżała na krawędzi łopaty taka bezbronna – na wznak – przekonałem się, co ów potwór przed nami, ludźmi, skrywa… Byłem zdumiony piękną pomarańczową barwą (!) rozlewającą się po jej brzuchu, którego nigdy nie widać, bo traszka zawsze szoruje nim po ziemi. Wbrew pozorom nie jest ona gadem, tylko płazem. Ułożyłem ją z powrotem do snu, przy czym postarałem się, by było to miejsce dużo bezpieczniejsze i wygodniejsze niż to, które rozkopałem. Piotrek